sobota, 23 listopada 2013

Rozdzial siodmy: Hetman

Naprawdę, pogoda w Poznaniu pozostawia wiele do życzenia >< Nie wiem czemu akurat teraz jesień postanowiła przypomnieć o sobie. Nie lubię deszczu, a tym bardziej zimna, no ale... Nie można mieć wszystkiego ;)
Powoli kończy się listopad, a zaliczenia tuż-tuż. Lojalnie uprzedzam, że rozdziały zarówno tutaj, a tym bardziej na Mankamencie, mogą się dłuuugo nie pojawić. Mam do napisania kilka zacnych prac, a czasu coraz mniej, a chęci brak, niestety. Postaram się oczywiście napisać kolejny rozdział i dodać go w miarę wcześnie, ale wiadomo jak to jest z tym czasem. 
Zastanawiam się nad zgłoszeniem do oceny, jednak nie jestem pewna gdzie jest naprawdę warto? Czy ktoś mógłby mi polecić taką, która faktycznie wskaże mi błędy i pomoże poprawić moje umiejętności pisarskie? Będę wdzięczna ;)
Pozdrawiam i dziękuję serdecznie komentującym <3 To niezwykle motywuje mojego Wena, a przy okazji jest miłe ;D
Smacznego
L.
Edit: 23.11 : Dziękuję, Hybris, za wytknięcie błędów. Poprawiłam ;)



            Stukasz palcem w blat ławki. Lekcja transmutacji ostatnia w tym tygodniu jest przytłaczająco nudna. Profesor wykłada temat, który będziecie ćwiczyć dopiero na następnej lekcji. Nie wiesz czemu akurat dzisiaj nie moglibyście już zacząć, ale nawet przez myśl ci nie przechodzi, by jej to zasugerować.
Mam już generała i szpiega, myślisz. Wiesz, że brakuje ci jeszcze kilka osób. Słyszysz głos Hermiony, co na chwilę wyrywa cię z rozmyślań. Patrzysz na przyjaciółkę zastanawiając się kim możesz ją uczynić. Uśmiech wpływa na twoją twarz.
Kiedy dzwonek oznajmia koniec lekcji, wszyscy podnoszą się ze swoich miejsc, szurając głośno krzesłami. Pakujesz książki do torby, zarzucając ją na ramie. Kierujesz się powoli do dormitorium, gdzie odkładasz niepotrzebne rzeczy. Neville siedzi na swoim łóżku, a Seamus pogwizduje wesoło, wchodząc do łazienki. Ron udaje, że cię nie widzi.
Kiedy tylko przebierasz się w jakieś luźniejsze ciuchy, idziesz poszukać Hermiony. Jak zawsze siedzi w bibliotece, odrabiając ledwo zadany esej. Kręcisz głową z politowaniem, jednocześnie czując coś w sercu. Masz szczerą nadzieje, że twoja przyjaciółka nigdy się nie zmieni. Jedna z niewielu przystani, gdzie możesz usiąść i poczuć się tak jakby wokół nie szalała wojna.
– Herm, książki nie uciekną – mówisz, na co dziewczyna unosi głowę do góry. Wywraca oczami.
– Po co mam to zrobić później, skoro mam teraz czas?
– Jesteś niemożliwa – stwierdzasz, dosiadając się. Przez chwilę nie mówicie nic, aż w końcu gryfonka wzdycha.
– No dobra, co chcesz, Harry?
– Wypraszam sobie – posyłasz jej wesołe spojrzenie, na co unosi brew do góry. – No dobra, za dobrze mnie znasz. Chciałbym ci coś pokazać.
– Czekam.
– Nie tutaj, moja droga.
– To coś nielegalnego? – Zastanawiasz się czasem, czy Hermiona po prostu cię nie szpieguje. Wzruszasz ramionami, na co ta już chce otworzyć usta.
– No chodź, Hermiono, proszę. Przecież mi ufasz.
– Harry – mówi ze zrezygnowaniem, jednocześnie pakując swoje książki. Daje ci się prowadzić korytarzami, ale kiedy znajdujecie się w łazience Jęczącej Marty, zaczyna być podejrzliwa.
– Hermiono, ufasz mi, prawda?
– Tak, ale nie widzę związku – odpowiada.
– Proszę, zaufaj mi – mówisz, jednocześnie otwierając przejście. Gryfonka sapnęła, dając się wciągnąć do rury prowadzącej na dół.
– Czemu?
– Zaraz – zbywasz ją, ciągnąc do głównej komnaty. Kiedy w końcu znajdujecie się przed posągiem, odwracasz się do niej i łapiesz za ręce.
– Hermiono, chcę, byś teraz zastanowiła się uważnie nad tym, co ci powiem, dobrze?
– Yhym – przytaknęła niepewnie. Bierzesz głęboki wdech i zaczynasz.
– Hermiono, jesteś dla mnie jak siostra. W porównaniu do Rona nie odwróciłaś się ode mnie po wydarzeniach w Ministerstwie. Cenię cię i chce, byś była u mojego boku w czasie tej wojny. Chcę, byś była po mojej stronie, a nie Dumbledore’a. Chcę byś zajęła miejsce mojego hetmana. Chcę byś była moim mózgiem, naukowcem, który wie o wiele więcej ode mnie. Żebyś była doradcą, który powie mi rzetelne informacje i zarówno swoje zdanie oraz wnioski. Nie mogę obiecać, że cię ochronię, ale zrobię wszystko, by nic ci się nie stało w tej wojnie.
Zamilkłeś, patrząc jej uważnie w oczy. Niemal słyszysz trybiki w jej mózgu, które kalkulują wszystko, co usłyszały. Jest ci potrzebna, nie tylko jako kolejny pionek na szachownicy, ale jako przyjaciółka, która powie ci, że to co robisz ma sens. Nie chcesz być potworem.
– Harry, zawsze byłam u twojego boku – mówi. – W pierwszej klasie, kiedy dowiedzieliśmy się o V-Voldemorcie, obiecałam sobie, że cię nie opuszczę i pomogę ci tak, jak tylko będę potrafić. Nie mam zamiaru złamać tej obietnicy. Zostanę twoim hetmanem.
– Nie jesteś pionkiem – zaczynasz tłumaczyć, na co ci przerywa z uśmiechem.
– Wiesz, Harry, zaczynam powoli rozumieć prawa wojny. Możesz być moim przyjacielem, ale musisz być przywódcą, a to są dwie rzeczy, które niestety się wykluczają. Mimo wszystko będę stać u twojego boku zarówno jako przyjaciel i pionek. Wierzę w ciebie.
– Dziękuję – uśmiechasz się do niej szczerze. Wiedziałeś, że cię nie odrzuci, ale to coś, małe paskudne, wciąż w tobie było.
– Chcę jednak dowiedzieć się, Harry, co zaszło między tobą, a dyrektorem – mruży oczy. Zaskoczyła cię. Nie spodziewałeś się tego i w pierwszym odruchu chcesz ją zbyć, jednak opanowujesz się. Różdżką wyczarowujesz fotele i obydwoje siadacie.
– Chcę, byś spojrzała na to obiektywnie, bo wiem, że potrafisz – mówisz. – Wyciągnij wnioski, których ja nie umiem.
– Jeśli nie chcesz, nie musisz.
– Muszę, Hermiono. Skoro zgodziłaś się, nie będę tego przed tobą ukrywał. Chcę móc w końcu to komuś powiedzieć. Wybacz, że cię tym obarczę.
Kiwa głową, cały czas trzymając się za ręce. Patrzysz na nie z uśmiechem.
– Jak wiesz, Dumbledore zlecił Snape’owi, żeby nauczył mnie sztuki obrony umysłu. Niestety nie udało mi się to, co zaowocowało wydarzeniami w Ministerstwie – ściska twoją dłoń pocieszająco. – Niedługo po tym wezwał mnie do gabinetu.
Nie przerywa ci, choć część tej historii zna.
– Dyrektor powiedział mi wtedy prawdę. Powiedział mi czemu Voldemort chce mnie zabić i dlaczego akurat wtedy zaatakował nas.
Wspomnienia powracają, a ciebie ponownie powoli zalewa wściekłość. Bierzesz głęboki wdech, by się opanować.
– Dumbledore powiedział mi, że została wygłoszona o mnie przepowiednia albo w sumie Voldemort wybrał mnie – Przymykasz oczy, by sobie przypomnieć jej treść. - Mówiła ona o tym, że pod koniec lipca narodzi się ten, który będzie miał moc pokonania Czarnego Pana. Mówiła, że zrodzi się z osób, które już trzykrotnie mu się przeciwstawiły. Mówiła, że naznaczy mnie jako równego sobie. Że żaden z nas nie może żyć, gdy drugi żyje. Że albo ja zabije jego, albo on mnie.
Milczysz przez dłuższą chwilę, przypominając sobie wspomnienie profesor wróżbiarstwa z nieobecnym wzrokiem. Sam raz się przekonałeś o jej zdolnościach, gdy na trzecim roku wypowiedziała ci kolejną przepowiednię.
– Wiesz, co jest najśmieszniejsze? Wypowiedziała ją Trelawney, jednak nie tak jak zawsze, kiedy mówi mi, że zginę za najbliższym zakrętem. Nie, powiedziała to jak najprawdziwsza wieszczka – wzdychasz.
– Jej babcia byłą wielką wieszczką – wtrąca cicho Hermiona. – Takie zdolności są dziedziczne.
– Możliwe – wzruszasz ramionami. – Powracając, na nieszczęście Dumbledore’a, przepowiednia została podsłuchana przez Śmierciożerce, choć nie do końca. Osoba ta usłyszała tylko część. Wystarczyło to jednak do tego, by Voldemort zdecydował się wykonać ruch.
Przygryzasz wargi.
– Wówczas były dwie takie rodziny. Moja i Nevilla.
Widzisz, jak otwiera szerzej oczy. Uśmiechasz się ponuro.
– Na moje nieszczęście, Voldemort wybrał Potterów. Przybył w Halloween do naszego domu w Dolinie Godryka. Dalej mówić nie muszę co się stało.
Powiedz jej o nim, nie wiesz czyja jest ta myśl. Może to twoje serce chce być całkowicie oczyszczone albo może Malfoy coś kombinuje, jednak decydujesz szybko.
– Wiesz, kim był ten Śmierciożerca?
– Profesor Snape, prawda? – Szepcze cicho z trwogą wymalowaną na twarzy.
– Jesteś taka inteligentna, Hermiono. Tak, Snape był tym, który doniósł. Wiesz o co wtedy poprosił Voldemorta? By zabił mnie i tatę, a oszczędził Lily.
Masz ochotę zacisnąć dłonie w pięści.
– Na moje szczęście moja mama wolała poświęcić swoje życie niż pozwolić mi umrzeć. To poświęcenie moich rodziców mnie ocaliło. To ich miłość utworzyła wokół mnie tarczę, która była zdolna odbić zaklęcia zabijające.
– Musieli cię mocno kochać.
Uśmiechasz się smutno. Gdybyś to wiedział od zawsze, nigdy nie wyklinałbyś po nocach, że przez ich pijaństwo zostałeś zmuszony mieszkać z Dursley’ami. Gdybyś wiedział, nigdy być nie negował ich miłości do ciebie.
– Dlatego Snape mnie nienawidzi. To, że jestem podobny do mojego taty, jest tylko kroplą w morzu. Nienawidzi mnie, bo moja mama wybrała mnie, syna Jamesa, a nie swoje życie. Nienawidzi mnie, bo wie, że gdyby nie ja, to żyłaby ona.
– Jest głupi – stwierdza z mocą Hermiona, całkowicie cię zaskakując. – Nie wiem, co on sobie myśli. Naprawdę sądził, że nawet gdyby przeżyła, to by go pokochała? Że chciałaby być z człowiekiem, przez którego straciła męża i dziecko?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałeś, ale musisz przyznać jej rację.
– To właśnie po przepowiednie wysłał mnie Voldemort. Kiedy zapytałem Dumbledore’a czemu nie powiedział mi wcześniej, stwierdził, że chciał mnie chronić. Żebym nie musiał nosić tego na swoich barkach od samego początku.
– Bzdura – Hermiona marszczy brwi. – Ty cały czas to dźwigasz na swoich barkach, Harry, od samego początku. Kiedy tylko czarodzieje cię zobaczyli, wszystkim cię obarczyli.
– Wiem, dlatego zdemolowałem mu gabinet.
– Co zrobiłeś? – Uniosła zaskoczona brwi, po czym zachichotała, kręcąc z niedowierzania głową.
– Byłem tak wściekły, że nie panowałem nad sobą. Gdybym wiedział, Syriusz mógłby wciąż żyć.
– Wiesz – podjęła Gryfonka. – Rozumiem argument Dumbledore’a, że nie chciał ci powiedzieć, ponieważ byłeś dzieckiem. Jednak ciągle traktował cię jak wybrańca. Łamaliśmy miliony zasad, a w zamian dostawaliśmy punkty i zdobywaliśmy puchar domów.
Wzruszasz ramionami. Czujesz ulgę, że zrzuciłeś ten ciężar z barków.
– Dumbledore jest wielkim człowiekiem, nie mogę temu zaprzeczyć i nie chcę. Cenię go, jednak jest już stary. Przeżył swoje wojny, które zrobiły go obojętnym na pewne rzeczy. Choć chce dobrze, jego zasada „w imię większego dobra” jest naprawdę niewiele inna od tego, co robi Voldemort. Cenię go, jednak nie mam zamiaru dać się manipulować.
– Podejmujesz wyzwanie – mruczy.
– Tak, chcę być graczem, nie pionkiem w ich grze. Wiem, że Voldemort nie spocznie, dopóki mnie nie zabije, a ja nie mam zamiaru mu na to pozwolić. Już zbyt wielu poległo, bym mógł bezczynnie siedzieć. Muszę działać na tyle, ile mogę.
Kiwa głową.
– Czy już wiesz jak?
– Mam już generała – uśmiechasz się do niej z dumą. – Ginny.
– Lepszego nie mogłeś wybrać –jej ton jest wesoły, jednak wiesz, że ma rację. Ginny Weasley nie bez powodu nazywana była przez niektórych furią czy tajfunem.
– Mam też szpiega – mówisz. – Niestety nie mogę wyjawić ci jego imienia.
– Czy...?
Puszczasz jej dłoń i podwijasz rękaw koszuli. Skupiasz się na odnalezieniu smoka. Ten pokazuje się, ziewając. Hermiona patrzy na tatuaż z szokiem, nawet wtedy, kiedy smok znika za rękawem koszuli.
– Kiedyś, jak ten koszmar się skończy, opowiesz mi o wszystkim – decyduje stanowczym głosem.
– Kiedy tylko się skończy – zgadzasz się, po czym nagle przypominasz sobie o celu wizyty tutaj. Wyjmujesz z kieszeni pergamin.
– Miałem ci coś pokazać. Tylko proszę cię, nie krzycz i nic, po prostu podziwiaj – puściłeś jej oczko, jednocześnie mówiąc. – Dziedzictwo Huncwotów.
Mina Hermiony mówiła wszystko. Z błyszczącymi oczami patrzyła na hologram.
– Jak?
– Dziedzictwo Huncwotów – odpowiadasz po prostu.
– Po wszystkim, Harry, naprawdę wyduszę z ciebie wszystko.
Wybuchasz śmiechem. 





6 komentarzy:

  1. Wszystkie części przeczytałam już wcześniej, ale w zasadzie nie miałam czasu i możliwości, by skomentować. Jednakże podjęłam decyzję, że będę regularnie komentować opowiadania, które mi się podobają, tak więc skoro dodałaś post, komentuję po raz pierwszy, i na pewno nie ostatni.
    Zaczynając od Twojego dopisku - we Wrocławiu jest za to całkiem przyjemnie, niespecjalnie chłodno, i mimo że popołudniem mżyło, zimy nie specjalnie widać.
    Zawsze lepiej napisać porządny, rozbudowany rozdział, niż starać się pisać na szybko, więc się nie przejmuj.
    Oceny? Hmm, skoro potterowskie, to za kompetentny uważam Szlafrok Śmierciożercy (http://szlafrok-smierciozercy.mylog.pl/). Według mnie bardzo przydatne są też oceny na Pomackamy (http://pomackamy.blogspot.com/).

    "Patrzysz na przyjaciółkę, zastanawiając się, kim możesz ją uczynić" - przecinek.
    "Ron udaje, że cię nie widzi" - ładne, coś poruszyło w moim sercu. Nie napisałaś, że mówi coś niemiłego, ale że nie widzi. Nie jestem pewna dokładnie dlaczego, ale mi się podoba.
    Hermiona taka prawdziwa, dopiero co nauczyciel zadał, a ona już siada, aby owo zadanie odrobić. Chociaż, będąc szczerą, ja zrobiłabym tak samo.
    I tak samo Harry, po co robić pracę od razu, skoro można ją wykonać dopiero przed ostatecznym terminem, och, kanoniczne.
    Przemowa Harry'ego także przypadła mi do gustu, aczkolwiek w jej trakcie chłopak mówi, że chce, aby Herm była jego hetmanem, a kiedy to ona to stwierdza, od razu chce się tłumaczyć. Że przyjaciółka nie będzie pionkiem, ale hej, Hermiona jest inteligenta, przyjaźnili się tyle lat, to raczej była w stanie się domyślić, nie?
    Potem Gryfonka się zgadza, i znowu ujawnia tą podejrzliwą, znaczy się ciekawską, stronę swojego charakteru. Tak na marginesie, bo mi się przypomniało, a pod koniec komentarza pewnie bym zapomniała - podoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz postaci. Każda jest inna, indywidualna, każda ma swój własny, niepowtarzalny charakter. Mimo że Harry jest nieco inny niż w książce, Twoja wersja chyba bardziej przypadła mi do gustu. Tutaj Harry myśli, jest, jak to ładnie ujęłaś, graczem, nie pionkiem w rękach Dumbledore'a. Konstrukcja Draco również dokładna, również inna, gdyż ten Malfoy prosi Harry'ego o pomoc, u Rowling nie zniżyłby się do takiego czynu. Podsumowując fragment o bohaterach - duży plus za ogólną konstrukcję.
    "a ciebie ponownie zalewa powoli wściekłość" - nie lepiej brzmiałoby "a ciebie ponownie powoli zalewa wściekłość"?
    Trelawney, nie Trawelny.
    "Widzisz, jak otwiera..." - przecinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona zgaduje Śmierciożercę, brawo, Hermiona, kanoniczność znów się zgadza. Chociaż nie wiem, czy oryginalna Hermiona byłaby w stanie wysłuchać takiej przemowy bez zbytniego przerywania - nadmiar emocji, rozumiesz. Ale to, bądź co bądź, Granger, ona potrafi wszystko.
      Malfoy podsłuchuje, fajnie, że o nim nie zapomniałaś.
      Myśli Harry'ego o rodzicach (gdybyś wiedział...) są niesamowicie poruszające, krótkie, ale treściwe, napełnione żalem i ogólnie podoba mi się to gdybyś wiedział.
      "To, że jestem podobny do mojego taty, jest tylko..." - przecinek.
      A Hermiona znowu zaskakuje, jej trzeźwe myślenie jest niby takie oczywiste, ale wciąż napawa mnie szacunkiem.
      Świetny jest fragment ze zdemolowaniem gabinetu, mimo że to tylko ustna relacja.
      Ginny, komplementy! Miłe. Bardzo miłe. Lubię Twoją Ginny.
      "Skupiasz się, by odnaleźć smoka" - wydaje mi się, że lepiej brzmi "skupiasz się na odnalezieniu smoka".
      Rozdział kończy się przyjemnie, obietnicą Hermiony. Ogólnie - ten rozdział nie był długi, ale dobrze napisany, masz barwny, lekki styl. A pisanie w drugiej osobie jest dość zobowiązujące, aczkolwiek sam fakt, że się tego podjęłaś i trzymasz dalej, jest godny podziwu. Imponujące.
      Cóż, sam pomysł na blog mi się podoba - Harry nie jest przeciwko Dropsowi, jak w wielu opowiadaniach, ale też nie z nim - jest gdzieś pomiędzy, bo nie sądzi, że Albus jest zły, ale stary.
      Zdaje mi się, że akcja pędzi, gdy patrzę na liczbę rozdziałów, ale nie czuję tego podczas czytania.
      I mam też wrażenie, że seks Harry'ego i Dracze nastapił za szybko, w końcu to trzeci rozdział. Co do samej sceny nie mam uwag - nie była specjalnie długa, może tylko lekko wulgarna, ale hej, to przecież właśnie seks dwóch bestii, musi być wulgarnie.
      Za to Hagrid jest przedstawiony jako postać dająca się polubić, fragment z sową udał Ci się.
      Kończąc - było dobrze. Masz piękny szablon, żadnego cytatu na belce (uff, nie czuję się przytłoczona!), wszystko wręcz perfekcyjnie poukładane. Tak trzymać.
      Ściskam ciepło i pozdrawiam!
      ----
      Blogger nie przyjął mi jako jednego komenta, smuteczek :(

      Usuń
    2. Dziękuję!
      Zarówno za wytknięcie błędów [Trelawney wiedziałam, że napisałam źle, bo ona ma dziwne nazwisko, a mi się nie chciało sprawdzić i stwierdziłam, że potem no i zapomniałam xD] jak i za konstruktywną opinię.
      Kiedy raz już napisałam pierwszy rozdział w drugiej osobie, to niestety, musiałam kontynuować. Nie mam zamiaru porzucić swojej własnej poprzeczki, bo to byłoby dopiero straszne.
      Naprawdę moi bohaterowie są indywidualni? Yatta! To niezwykle trudne, żeby stworzyć prawdziwych bohaterów, a wiadomo, że ja, autorka, sama nie potrafię tego stwierdzić.
      Jeśli chodzi o to zdanie o Ronie, to właśnie o to chodziło. Z doświadczenia wiem, że to bardziej boli niż nieodzywanie się.
      Co do seksu w trzecim rozdziale. Ja to tłumaczę tak, przynajmniej sama sobie – Harry był pijany i szczerze mówiąc, lekko zazdrosny. Sam do końca nie wiedział co zrobił. Chciał jedynie żeby Draco został chwilę dłużej, a że wyszło jak wyszło... Hm... Coś w stylu, że Harry zna go lepiej od tej idiotki, więc czemu dla tej idiotki miałby zostać zostawiony?

      Fajnie macie tam we Wrocławiu. U nas jest coś w stylu - mrzawa czy leje? ><

      Pozdrawiam,
      L.

      Usuń
  2. Tak, wydaje mi się, że każdy ma własny charakter i raczej byłabym w stanie rozpoznać ich tylko po wypowiedziach (zwykle po tym oceniam właśnie ich indywidualność:).
    Och, to zdanie jest genialne."Coś w stylu, że Harry zna go lepiej od tej idiotki, więc czemu dla tej idiotki miałby zostać zostawiony?". Ale biorąc na logikę, to nawet się zgadza... po pijanemu przynajmniej.

    Też myślę, że fajnie. Chociaż rano, jak trzeba wychodzić na dwór przy całkiem przystępnej temperaturze, to źle, zimno i brr, ale wiadomo, rano inny pogląd (tym bardziej jak raj się ogranicza do ciepłego łóżka).
    Ale może za rok u Was będzie idealnie (jak na jesień-zimę), a my będziemy z zimna drżeć i na deszcze narzekać? Wszystko się może zdarzyć :P

    Ja także pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź, bardzo lubię dostawać odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam to niezwykłe opowiadanie dopiero teraz i wszystko wskazuję,że porzuciłaś je,lecz mimo to zostawię tu komentarz i oczekiwanie...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy